Dokąd idziesz człowieku
Zagubiony w pętli czasu
Szeleszczące pieniądze
Status ustanawiają
Brzęczą drobne w kieszeniach
Puste skarbonki
Domy na pokaz
Czarne serce skamieniałe
Brakło współczucia
Zwykłe pozdrowienia
Wrogo traktowane
Fałszywe przyjaźnie
Zdeptane człowieczeństwo
Gonimy za nieosiągalnym
Wiecznie mało
Szybko szybko
Zdążyć przed innymi
Zagrabić jak najwięcej
Ukraść poniżyć
Zmienia się świat
Ludzie gorsi od zwierząt
Prysł kamień
Węgiel się rozsypał
Zdeptany przez pychę
Metalem przykryty
Zabite marzenia
Kasą zgniecione
Myśli ubrane w słowa wiersze i nie tylko
sobota, 2 marca 2019
sobota, 23 czerwca 2018
Dziekuje
Nie wyrażą słowa żadne
Myśli w niebo ulatują
Tam gdzie Tatko Ukochany
Duszą swą przebywa
Nie wyrażą gesty żadne
Łzy chusteczką wycierane
W cmentarnej ciszy
Ukochany Tatko leży
Nie wyrazi tego czas
Uciekający nieubłaganie
Nie zmniejszył tęsknoty bólu
Przyzwyczaił lekko tylko
Nie wyrazą tego słowa
Tęsknota serce rozrywa
We wspomnień Tatko Kochany
Wciąż żywy się uśmiecha
Kocham Cię Tatusiu
Nie wyrażą słowa żadne
Myśli w niebo ulatują
Tam gdzie Tatko Ukochany
Duszą swą przebywa
Nie wyrażą gesty żadne
Łzy chusteczką wycierane
W cmentarnej ciszy
Ukochany Tatko leży
Nie wyrazi tego czas
Uciekający nieubłaganie
Nie zmniejszył tęsknoty bólu
Przyzwyczaił lekko tylko
Nie wyrazą tego słowa
Tęsknota serce rozrywa
We wspomnień Tatko Kochany
Wciąż żywy się uśmiecha
Kocham Cię Tatusiu
niedziela, 1 października 2017
piątek, 15 września 2017
Córciu przecież wiesz że Cię Kocham
Ile razy tak do mnie mówiłeś
Tego zliczyć nie potrafię
Rzucanie palenia niezbyt wychodziło
Twierdziłeś że schudłeś
Na ciastach obiadkach
Brzuszka przybywało
Przewodnikiem po Wrocławiu
Uliczkach i sklepach
Dziadkiem wspaniałym
Idealnym dla wnuków
Które Twoimi nie były
Wielką rodzinę zaakceptować
Bez problemu umiałeś
Na komuni Samanty
Dumny jak paw
Do zdjęć pozowałeś
Tomku za szybko czas nadszedł
Do nieba czas było odejść
Nam pozostał ból i smutek
I łzy które wciąż płyną
Spoczywaj w spokoju
Ile razy tak do mnie mówiłeś
Tego zliczyć nie potrafię
Rzucanie palenia niezbyt wychodziło
Twierdziłeś że schudłeś
Na ciastach obiadkach
Brzuszka przybywało
Przewodnikiem po Wrocławiu
Uliczkach i sklepach
Dziadkiem wspaniałym
Idealnym dla wnuków
Które Twoimi nie były
Wielką rodzinę zaakceptować
Bez problemu umiałeś
Na komuni Samanty
Dumny jak paw
Do zdjęć pozowałeś
Tomku za szybko czas nadszedł
Do nieba czas było odejść
Nam pozostał ból i smutek
I łzy które wciąż płyną
Spoczywaj w spokoju
środa, 9 listopada 2016
czwartek, 18 sierpnia 2016
Siedzę w wannie
Gorąca woda z kranu spływa
Zmywa grzechu brudy
W zapomnienie dzień odchodzi
Ciało nagrzane paruje powoli...
Muśnięte zapachem owocu
Czyste się wynurza
Wtarty balsam
Zmęczone mięśnie koi
Narzucona koszula
Szczelnie okrywa
Skrawka skóry nie widać
Schowane przed wzrokiem
Wszystko co drogie
Gorąca woda z kranu spływa
Zmywa grzechu brudy
W zapomnienie dzień odchodzi
Ciało nagrzane paruje powoli...
Muśnięte zapachem owocu
Czyste się wynurza
Wtarty balsam
Zmęczone mięśnie koi
Narzucona koszula
Szczelnie okrywa
Skrawka skóry nie widać
Schowane przed wzrokiem
Wszystko co drogie
środa, 10 sierpnia 2016
Zepsuta zabawka
Znudzony prezent
Nikomu nie potrzebny
W lesie do drzewa przywiązany
W rzece utopiony...
Pozostawiony na śmierć
Z głodu pragnienia
Zapchlony zarobaczony
Porzucony samemu sobie
A przecież grzeczny był
Nikomu specjalnie nie wadził
Pragnął domu
Pełnej miski
Odrobiny zainteresowania
Znudził się dość szybko
W niczym nie zawinił
Zjawił się bezmyślnie
U bezmyślnej rodziny
Zabawka na chwilę
Wyrzucona jakby się popsuła
Nie chciała wiele
Została zniszczona
Człowiek człowieczeństwo powoli gubi
Znęca się nad zwierzętami
Jak zabawki traktuję
Prezent nie trafiony
Na chwilę radość przyniósł
Obowiązki to już nie przyjemność
Utopić porzucić przywiązać
Wyjść jest wiele
Najgorsze wybrane
Zwierzę czuję płaczę
Żyć chcę
Podarujmy trochę czasu serca
Dostaniemy przyjaciela
Znudzony prezent
Nikomu nie potrzebny
W lesie do drzewa przywiązany
W rzece utopiony...
Pozostawiony na śmierć
Z głodu pragnienia
Zapchlony zarobaczony
Porzucony samemu sobie
A przecież grzeczny był
Nikomu specjalnie nie wadził
Pragnął domu
Pełnej miski
Odrobiny zainteresowania
Znudził się dość szybko
W niczym nie zawinił
Zjawił się bezmyślnie
U bezmyślnej rodziny
Zabawka na chwilę
Wyrzucona jakby się popsuła
Nie chciała wiele
Została zniszczona
Człowiek człowieczeństwo powoli gubi
Znęca się nad zwierzętami
Jak zabawki traktuję
Prezent nie trafiony
Na chwilę radość przyniósł
Obowiązki to już nie przyjemność
Utopić porzucić przywiązać
Wyjść jest wiele
Najgorsze wybrane
Zwierzę czuję płaczę
Żyć chcę
Podarujmy trochę czasu serca
Dostaniemy przyjaciela
Subskrybuj:
Posty (Atom)